Mam włosy za łopatki, choć przez to, że mają tendencję do falowania, wydają się nieco krótsze. Cienkie i długie kosmyki wymagają dodatkowej pielęgnacji, a moje są przy tym bardzo wybredne -najbardziej lubią produkty naturalne. Dlatego zaciekawiona (i znudzona już rutynowym kupowaniem Alterry po tym jak Organic Shop się nie sprawdził) sięgnęłam po dostępną od kilku miesięcy maskę Garniera, która aż w 98% jest naturalna. Wybrałam wersję do włosów zniszczonych, bo w letnim okresie moje włosy nie mają lekko - słońce, chlor albo morska woda, czyli nieświęta trójca tej pory roku.
Maska posiada w 98% naturalny skład. Co zatem w nim znajdziemy? Między innymi takie składniki:
- ekstrakt z papai - działa nawilżająco, a także wygładza włosy i nadaje im blasku.
- liściokwiat garbnikowy - wzmacnia cebulki włosów, a także podobnie jak papaja, wygładza włosy i dodaje im blasku.
- olej słonecznikowy - nawilża włosy oraz dodaje im blasku, a nakładany przy nasadzie włosów wzmacnia cebulki i hamuje wypadanie włosów.
- olej sojowy - odżywia włosy i chroni je przed nadmiernym wysuszeniem.
Producent podpowiada, że produkt ten można używać na trzy sposoby - klasycznie jako maskę lub odżywkę, a także nakładać na końcówki, aby je nawilżyć i zabezpieczyć przed uszkodzeniami.
A jak to wygląda w praktyce? Stosowana w formie serum na końcówki przy zachowaniu umiaru sprawdza się nieźle, ale według mnie to zbyt upierdliwie i ja wróciłam do rozwiązania dla leni, czyli żelu aloesowego. Za to w roli maski/odżywki zachwyca swoim działaniem - ułatwia rozczesywanie włosów, po wyschnięciu kosmyki są lśniące, miękkie i sypkie, a przy tym nieobciążone, pozostaje uczucie lekkości.
Jest to też wydajny produkt - niby ma tylko 390ml, ale jego formuła jest dosyć rzadka, dzięki czemu niewielka ilość wystarcza na pokrycie całości włosów. No i ten zapach! Bardzo intensywny, owocowy, długo się utrzymuje na włosach.
Gorąco polecam tę maskę każdemu, a już szczególnie osobom, które mają cienkie włosy, tak jak ja - maska wam je odżywi, ale nie obciąży, nawet jeżeli nałożycie pod prysznicem naprawdę konkretną ilość. Ja jestem zachwycona i z jeszcze większą ciekawością kupiłam ostatnio maskę bananową z tej serii. Zobaczymy, czy dorówna wersji papajowej :)
No i oczywiście zapraszam was na Facebooka oraz Instagrama. Od kilku dni udzielam się także w Dresscloud, gdzie również chętnie się z wami spotkam!
Tyle dobrego słyszę o tych maskach, że chyba sama się skuszę. :) Ale najpierw musiałabym zużyć zapasy. :)
OdpowiedzUsuńO kochana nie widzialam jeszcze tej maski u nas ale poszukam, jak tak fajnie sie sprawdza to warto ja kupic <3
OdpowiedzUsuńCiekawa ta maska na pewno używałabym jej w klasyczny sposób :DJa póki co męczę wielkie opakowanie kallosa :D
OdpowiedzUsuńKallosy też lubię, a właściwie jednego - czekoladowego 💖
UsuńTo chyba najpopularniejsze maski ostatnio :D Mnie samą kusi ta wersja i bananowa, więc w końcu którąś kupię.
OdpowiedzUsuńJa kupiłam obie, tę już kończę, więc zaraz bananowa pójdzie w ruch :D
UsuńChętnie się w nią zaopatrzę. Moje włosy są naprawdę cienkie
OdpowiedzUsuńPrzyda się regeneracja. Jutro wypróbuję
OdpowiedzUsuńTe maski naprawdę muszą być dobre, czytam o nich same dobre opinie!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Skusiłam się na bananową, ale nie wykluczam też papai :D
OdpowiedzUsuńMiałam tą maskę a teraz kupiłam bananową i spisuje się troszkę lepiej niż z papają. Włosy po bananowej są bardziej nawilżone a zapach obłędny...
OdpowiedzUsuńŚrednio lubię zapach banana, ale ciekawa jestem, czy u mnie również sprawdzi się jeszcze lepiej, niż ta :)
UsuńDużo o nich czytam ostatnio. Dużo osób pisze, że najlepiej ją stosować bez spłukiwania. Opakowania mają fajne, zapach owocowy jest na duży plus. Odżywka to dla mnie taki przymusowy etap pielęgnacji. Nie lubię tego robić. Mam kallosa, lbioticę, ziaję i delię. Na razie pasuje z kupowaniem masek :D
OdpowiedzUsuńJa akurat napisałam, że nie podzielam tego zdania i najlepiej sprawdza mi się mi w tradycyjnej formie ;)
Usuńkiedyś się zainteresuję, bo mam cienkie, kręcone włosy :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o niej. Obecnie stosuję produkty do włosów Biolage, o których wkrótce napiszę na blogu bo jest co zachwalać :)
OdpowiedzUsuńzapamiętuję, kiedyś kupię ;)
OdpowiedzUsuńGarnier jest super firmą ! Koniecznie spróbuję tej maseczki. Moje włosy potrzebują dużej regeneracji po rozjaśnianiu :(
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam żadnej maski do włosów, ale ciekawa jestem tego produktu. ;)
OdpowiedzUsuńJak dobrze przeczytać taką pozytywną recenzję o tym produkcie! Bo właśnie tę maskę kupiłam na ostatniej promo w Rossmannie i gdy tylko skończy mi się aktualnie używana, Papaya pójdzie w ruch. Nie mogę się tego doczekać, a po tym wpisie jeszcze bardziej przebieram nogami na samą myśl o nałożeniu jej na włosy :D
OdpowiedzUsuńHaha :R
UsuńPisałam niedawno o bananowej wersji-też jestem zadowolona i nie wyobrażam sobie sposobu żeby jej nie spłukiwać :) Też najbardziej lubię w formie maski czyli do spłukania :)
OdpowiedzUsuńTa rzeczywiscie się do tego nadaje, nie zlepia włosów, ale i tak wolę jej używać tradycyjnie :)
UsuńNigdy nie miałam żadnej maski ani odżywki do włosów od Garnier ;)
OdpowiedzUsuńMuszę kiedyś przetestować tą maskę do włosów, bo bardzo mnie zaciekawiła :D Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWidziałam tę maskę na jednym z blogów, ale nie miałam okazji jej używać. ;)
OdpowiedzUsuńJej zapach tak mnie zachwycił, że ledwo się powstrzymałam przed kupieniem! Cena jest trochę wysoka jak na tak małe opakowanie, ale skoro jest wydajna, to może jednak się skuszę :)
OdpowiedzUsuńhttp://the-fight-for-a-dream.blogspot.com
Czy ja wiem, ja je kupowałam za 17 zł, nie uważam, żeby to było wiele za wydajną maskę z fajnym składem :)
UsuńO kurcze, jak ostatnio sprawdzałam w Rossmannie to kosztowały prawie 30 zł, dlatego też uznałam, że cena trochę zbyt wysoka jak za takie opakowanie. Jestem w sumie przyzwyczajona, że za cenę 10 zł mam dużą maskę z Kallosa, ale 17 zł to nie tak źle :D
UsuńFakt, sama lubię czekoladowego Kallosa, ale jednak te mają lepszy skład :)
UsuńNo właśnie dużo dobrego czytałam o tej masce. Podobno to najlepsza wersja:)
OdpowiedzUsuńmiałam ją kiedyś, fajna!:)
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl
Słyszałam już wiele dobrego o tych maskach ;) Muszę kiedyś w końcu wypróbować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
www.tipsforyoungers.blogspot.com