Jakiś czas temu opisałam wam galaretkowate maseczki Bielendy z serii Juicy Jelly. Kolejna firma postanowiła rozpieścić nas żelkowymi produktami: inna polska marka - Marion - pod koniec lata wydała serię limitowanych maseczek, które są dostępne w Biedronce. Wyglądają fantastycznie, szata graficzna jest kolorowa, wesoła, typowo letnia. A jak jest z ich działaniem?
W skład linii wchodzą cztery wersje: rozjaśniająca, regenerująca, nawilżająca i odżywiająca. Maseczki powinno się trzymać na twarzy 15 minut. Mają nietypową formułę, są dosłownie niczym galaretka czy żelki, ich konsystencja jest grudkowata, bardzo gęsta. Pierwsza aplikacja nie była dla mnie najłatwiejsza, bo ta formuła mnie zaskoczyła. Wszystkie maseczki bardzo intensywnie pachną. Cena za sztukę jest wręcz śmieszna - 1,69 zł.
Marion: Tropical Island - Pina Colada Jelly Mask, wersja odżywiająca
Pierwsza maseczka z serii, po jaką sięgnęłam. Zawiera w sobie ekstrakt z ananasa i wody kokosowej. Jej zapach jest w miarę przyjemny, mocno słodkawy, ale nie zrobił na mnie szczególnego wrażenia. Żelowa formuła chłodzi skórę, co jest relaksujące podczas ciepłych dni. Radzę zmyć ją rzeczywiście po 15 minutach, bo jeżeli pozwoli się jej zastygnąć w pełni, to ciężko jest się jej pozbyć. Przy innych maseczkach pilnowałam czasu i problem się nie powtórzył, więc warto po prostu zwracać uwagę na zegarek. Skóra po aplikacji była miękka i miła w dotyku.
Marion: Tropical Island - Banana Jelly Mask, wersja rozjaśniająca
Zapach tej maseczki uderzył mnie po jej otworzeniu. Pachnie ładnie! Bananowo, nie jest to w pełni naturalna woń, czuć w niej nutę sztuczności, ale mimo tego jest to miły dla nosa zapach. Zawiera ekstrakt z cytryny, wąkrotki azjatyckiej i kwiatów bananowych. Cera po aplikacji jest gładka i delikatna, nie zauważyłam widocznego rozjaśnienia, ale też nie mam problemu z przebarwieniami, więc trudno mi stwierdzić, czy w tej kwestii rzeczywiście działa bądź nie działa.
Marion: Tropical Island - Watermelon Jelly Mask, wersja nawilżająca
Wersja nawilżająca składa się z ekstraktu z arbuza i zielonej herbaty. Jej zapach jest delikatny, bardzo subtelny, wręcz niemalże nijaki. Maska dostarczyła mi podobnych wrażeń, co wcześniejsze - chwilę po aplikacji przynosiła uczucie schłodzenia i orzeźwienia. Po zmyciu skóra była nawilżona, gładka i milutka w dotyku.
Marion: Tropical Island - Mango & Maracuya Jelly Mask, wersja regenerująca
Ma chyba najintensywniejszy zapach ze wszystkich wersji, jest wieloowocowy, taki egzotyczny. Ciężko mi powiedzieć jaka nuta w nim dominuje, ale jest przyjemny. Jeżeli chodzi o samą maseczkę, niczym się nie wyróżnia - po raz kolejny otrzymujemy początkowo toporną w nakładaniu galaretę (ale nie martwcie się, każda aplikacja jest coraz łatwiejsza, wszak praktyka czyni mistrza ;), a po jej zmyciu wita nas miękka i gładka skóra.
No i oczywiście zapraszam was na Facebooka oraz Instagrama. Udzielam się także na Dresscloud, gdzie również chętnie się z wami spotkam!
***
PODOBNE POSTY:
Bielenda, Juicy Jelly Mask - Odświeżająca maseczka z ananasem i witaminą C
Bielenda, Juicy Jelly Mask - Nawilżająca maska z arbuzem i aloesem
Bielenda, Juicy Jelly Mask - Nawilżająca maska z arbuzem i aloesem
Niestety, w Biedronkach w moim mieście ich nie ma i nie było. :(
OdpowiedzUsuńSzkoda :(
UsuńMaseczka mango mogłaby mi się spodobać
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie - jak dzisiaj będę na zakupach, z pewnością znajdą się w moim koszyku:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Również pozdrawiam :)
UsuńPowiem Ci, że jesteś pierwszą osobą której recenzja ma wydźwięk pozytywny :P Dotychczas wszyscy uważali je za takie nijakie - bez szkody, ale też i bez specjalnego działania. Moja bananowa miała przede wszystkim ładny zapach, ale działaniem nie dała rady :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem są poprawne, nie wprawiają w zachwyt, ale też nie jest tak, że nie robią niczego. Talarkowa też była zadowolona
UsuńU mnie niestety ich nie było, ale można je dorwać online ;)
OdpowiedzUsuńHm, to tak raczej przy okazji większego zamówienia można sobie dobrać, bo samych masek przy ich cenie nie opłaca się ich zamawiać :D
UsuńEwentualnie dzień darmowej dostawy :D
UsuńJa je kupiłam, ale potem przeczytałam skład i ... leżą ;)
OdpowiedzUsuń2018
UsuńA ja wychodzę z założenia, że chemikiem nie jestem, więc skład mnie nie interesuje z prostej przyczyny - tyle co pamiętam ze szkoły, to działanie składników zależy od ich ilości i proporcji z innymi ;) dlatego unikanie pewnych składników z zasady jest moim zdaniem przesadą, bo skąd mamy wiedzieć, czy w takich proporcjach on rzeczywiście robi coś złego, czy może w takiej ilości i z takimk skladnikami jest bezpieczny, neutralny? Tym bardziej że np. szykanowany alkohol tak samo występuje w produktach naturalnych i organicznych, dlatego ja wyleczyłam się z oceniania produktu tylko po tym, że ma coś tam w składzie, co uchodzi za takie i siakie .Patrzę na reakcję skóry. Wygląda lepiej po użyciu? No to w czym problem? Ja go nie widzę :)
Bardzo zaluje ze nie mam Bierdonek pod reka, maseczki sa przecudne :)
OdpowiedzUsuńFajne do wypróbowania, bo ogólnie nie są to też w sumie zadne cuda, więc strata nieduża :)
UsuńMam bananową w zapasach, ale obecnie mam tak szalony czas w życiu, że nie mam chwili na maseczkę :D. Testy jeszcze przede mną :P
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie sprawdzić, czy w którejś z Biedronek w moim mieście są one dostępne, bo kuszą niesamowicie :D
OdpowiedzUsuńUżywałam ich i rzeczywiście, praktyka czyni mistrza. Przy każdej kolejnej szło lepiej :) Działanie mają podobne, jestem z niego zadowolona i miło je wspominam.
OdpowiedzUsuńhaha, to prawda. Pierwsza aplikacja wywołuje reakcje pt. "WTF?" xD
UsuńWyglądają bardzo zabawnie, gdybym pewnie nie miała zapasów maseczek to bym już po nie biegła :)
OdpowiedzUsuńHm, ja lubię jak maseczki dają efekt wow. Dlatego wolę zainwestować w jeden, a dobry produkt. Ale co jak co ich opakowania przykuwają oko:)
OdpowiedzUsuńJa raczej też, ale czasami lubię przetestować coś nowego :)
UsuńNawet ich w biedronce nie widziałam, a szkoda bo bym na pewno przetestowała je.
OdpowiedzUsuńWiesz może czy są jeszcze dostępne?
Pozdrawiam Serdecznie
https://lifestyleworldblog.blogspot.com/
U mnie jeszcze są, więc pewnie zależy od biedronki, możliwe, że u ciebie się już wyprzedały :(
UsuńAle ładnie się prezentują :))
OdpowiedzUsuńZ tego co piszesz, to takie bardziej umilacze niż skuteczne w działaniu maski ;-) Chętnie spróbuję, jak sprawdzą się u mnie!
OdpowiedzUsuńWłaśnie takie do wypróbowania, bo nic poza nawilżaniem w sumie nie robią, a z nawilżających masek wolę te w płacie, mniej z nimi zachodu. Z drugiej strony te są przy tym mega tanie ;p
UsuńMam te maseczki z biedry, ale nie używałam jeszcze ;-) Pięknie opracowałaś post! <3
OdpowiedzUsuń