Sekrety urody Koreanek Charlotte Cho to książka, która podbiła polską blogosferę dwa lata temu, a o koreańskiej pielęgnacji w dziesięciu krokach jest głośno do dziś. Ja jednak dopiero niedawno ukończyłam lekturę tej książki przez wzgląd na namnożenie się obowiązków - praca licencjacka, studia, praca, inne książki (ogólnie dużo czytam i to najróżniejsze pozycje - niedawno skończyłam czytać historię Durotana..). Teraz jednak, kiedy wreszcie uzupełniłam ten haniebny brak w typowo urodowej liście czytelniczej, mogę podzielić się swoją opinią na temat osławionej pozycji.
Książkę czyta się bardzo przyjemnie - być może dlatego, że w przeciwieństwie do Bożeny Społowicz, autorki poradnika urodowego Skin Coach, nie podkreśla własnej wyższości i większej wiedzy. Wręcz przeciwnie - sprowadza tak samo nas, jak i własną osobę do parteru, przyznając, że na początku była urodowym laikiem, który popełniał wiele błędów. Otóż Charlotte Cho, choć ma korzenie koreańskie, dorastała w Kalifornii i dopiero jako dorosła kobieta wróciła do rodzinnych stron, gdzie poznała jasną stronę mocy w kwestii pielęgnacji. Dzięki temu, że autorka ma dystans do siebie i przyznaje się otwarcie do błędów popełnionych w przeszłości, lektura przypomina nie czytanie poradnika, lecz pisemną rozmowę z przyjaciółką.
Koreańska pielęgnacja w dziesięciu krokach jest już dobrze znana każdemu, można rzec, że stała się wręcz kultowa w świecie urody. Jednakże pomimo ogólnej dostępności do samej kolejności wykonywania różnych pielęgnacyjnych czynności, to w książce Charlotte poświęca im dużo więcej czasu niż jakikolwiek artykuł w internecie, a niektóre zabiegi stanowią nawet całe rozdziały. Wyjaśnia pieczołowicie (i łopatologicznie) dlaczego każda z nich jest tak bardzo istotna i jakie ma znaczenie dla całości.
- Demakijaż olejami (ale oczywiście jeżeli nie przepadacie za olejkami, możecie użyć płynu micelarnego).
- Umycie twarzy produktem na bazie wody (żelem, pianką).
- Złuszczanie za pomocą peelingu mechanicznego, enzymatycznego bądź szczoteczki myjącej (ten krok powinno się stosować 1-2 razy w tygodniu).
- Tonizowanie skóry w celu przywrócenia jej właściwego pH.
- Wklepanie esencji (np. żelu aloesowego).
- Serum (np. w formie ampułek).
- Maska w płachcie (ten krok powinno się stosować 1-2 razy w tygodniu)
- Nałożenie kremu pod oczy oraz kremu na twarz.
- Nawilżanie twarzy za pomocą nocnej maseczki (1-2 razy w tygodniu).
- Ochrona przeciwsłoneczna (codziennie należy nakładać filtr, w tym również pod makijaż).
Oprócz tego, książka przekazuje wiedzę także w innych dziedzinach o których w większości przy okazji poruszania tematu koreańskiej pielęgnacji się nie wspomina - o samym kulcie pięknej cery jaki panuje w Korei, przybliża kwestię substancji aktywnych i sposobie ich zapisu, opowiada o K-SPA (które diametralnie różnią się od wizerunku SPA jaki znamy z amerykańskich filmów...), porusza temat męskiej koreańskiej pielęgnacji, opisuje koreański makijaż w stylu no-make up, a także wymienia swoje ulubione kosmetyki, a nawet koreańskie potrawy i sklepy w Seulu.
Podsumowując, jest to bardzo przyjemna lektura, która przy okazji może czegoś nauczyć - w tym i osoby zaznajomione z samą podstawą koreańskiej pielęgnacji. Język autorki jest przystępny, potrafi zaciekawić, a całość świetnie uzupełniają urocze obrazki. Uważam, że to książka po którą warto sięgnąć, nawet jeżeli same 10 kroków zostało już solidnie przemagolwane przez blogosferę i vlogosferę. Tym bardziej, że bum na tę książkę powoli zaczął już opadać i można ją kupić w różnych księgarniach internetowych dużo taniej, bądź też za gorsze w antykwariatach (ja swoją nabyłam za 15zł). A taka lekka lektura, łącząca przyjemne z pożytecznym, to świetna opcja na lato!
A wy znacie już tę książkę, czy lektura dopiero przed wami? :)
Na koniec dodam jeszcze, że wkrótce wrócę z podobną recenzją kolejnej książki urodowej (cóż, specyficzne mam hobby - od grania w League of Legens i Warcrafta po bycie totalnym beautyfreakiem ). Z kolei jeżeli interesuje was koreańska pielęgnacja - w przyszłym tygodniu napiszę zbiorczą recenzję koreańskich maseczek Lomi Lomi, a konkretniej siedmiodniowej pielęgnacyjnej przygody z nimi, gdyż firma ma propozycje na każdy dzień tygodnia.
Akurat nie czytałam tej książki, ale mieszkałam w Korei Południowej przez pół roku i faktycznie jest to świat kosmetyków i ta pielęgnacja działa! Jakkolwiek według mnie jest trochę tego za dużo. Osobiście cenię sobie naturalną pielęgnację i nie faszerowanie cery dużą ilością kosmetyków. Dlatego dla równowagi polecam przeczytać książkę Bożeny Społowicz "Skin Coach" A jeśli nie masz czasu na czytanie to zerknij na recenzję: https://paulinaglifestyle.blogspot.fr/2017/05/dzien-bez-makijazu-plus-recenzja.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! ;)
Miło mi, że postanowiłaś zostawić komentarz, natomiast mniej miłe jest to, że posta nie przeczytałaś, lecz szukałaś jedynie okazji do pozostawienia linka - sama wspomniałam o tej książce w tym poście i powiedziałam, że mi ona nie podeszła. Pozdrawiam ;)
UsuńKsiążka jest lekka, przyjemna i zachęca wręcz do takiej pielęgnacji. Sama pokochałam maski w płachcie i mam ich teraz całą masę. Zarówno maski jak i inne kosmetyki także skusiły mnie na wypróbowanie takiej pielęgnacji.
OdpowiedzUsuńMaseczki w płachcie to moja największa miłość w pielęgnacji <3
UsuńUwielbiam książki, więc poszukam ją i kupię <3.
OdpowiedzUsuńU mnie niestety w tym szablonie nie da rady zrobić gadżetu do obserwowania.
Ja podobnie, uwielbiam obyczaj i fantastykę, a ostatnio właśnie zaczęłam sięgać także po pozycje urodowe <3 Może więc warto zdecydować się na inny? To dość mocno ogranicza i zawęża twoje możliwości zdobywania obserwatorów.
Usuńmoja przyjaciolka dostala to na urodziny,jest bardzo zadowolona!:) pozdrawiam, czekam na kolejny wpis
OdpowiedzUsuń+zapraszam do siebie, miło jakbyś została na dłużej:) Niedługo pojawi się konkurs tylko dla moich obserwatorów więc zachęcam do wzięcia udziału! REYVZ BLOG
Mi nikt na urodziny książek nie kupuje, bo podobno mam ich za dużo :'(
UsuńLektura spoko, dobrze się czyta, ale nie powiedziałabym,że są w niej zawarte epokowe odkrycia tak jak niektórzy ją przedstawiają :)
OdpowiedzUsuńTeż tak nie uważam. Tak jak napisałam - fajnie napisana książka z różnymi ciekawostkami, która jakąś wiedzę przekazuje, no ale to jedynie spis doświadczeń pewnej kobiety. Coś wnosi, ale nie jest to wiedza spektakularna.
Usuńmiałąm przeczytałam i hmm stosuje ;D są efekty, a szczególnie po szczególnie oczyszczaniu :D
OdpowiedzUsuńJa z kolei nie zauważyłam wielkich efektów po samym oczyszczaniu, natomiast moja skóra sama w sobie stała się mniej kapryśna :)
UsuńMuszę przyznać, że zachęciłaś mnie do kupna tej książki. Jestem zwolenniczką książek o modzie, ale o urodzie też się przyda :)
OdpowiedzUsuńhttps://blondepointofview.blogspot.com
O! Wczoraj kupiłam tę książkę i mam zamiar niedługo zabrać się do lektury. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
amyrysuje.blogspot.com
a ja nadal jej nie czytałam... zaczęłam ostatnio aż 5 książek i teraz już sama nie wiem za co się brać :D:D
OdpowiedzUsuńOj też tak mam bardzo często :)
UsuńAfter looking into a few of the blog articles on your web
OdpowiedzUsuńpage, I really like your way of writing a blog.
I saved as a favorite it to my bookmark site list and will
be checking back soon. Take a look at my web site too and let me know how you
feel.
These are truly enormous ideas in about blogging.
OdpowiedzUsuńYou have touched some nice points here. Any way keep up wrinting.
Yay google is my king helped me to find this outstanding website!
OdpowiedzUsuń