Nagietkowa seria od Sylveco to naturalna propozycja dla osób z cerą trądzikową i atopową. W skład linii wchodzi lekki krem przeznaczony do stosowania na dzień oraz cięższy krem wzbogacony dodatkowo o betulinę, do stosowania na noc. Oba kremy łączy wspólny składnik aktywny, którym jest tytułowy nagietek, o działaniu oczyszczającym. Zdecydowałam się na tę linię, bo miałam już parę produktów tej marki i większość z nich mi odpowiada. Podobnie było tym razem, choć mogło być lepiej.
Lekki krem nagietkowy
To produkt do stosowania na dzień. Ma dosyć płynną konsystencję, która bardzo szybko się wchłania. Opakowanie z pompką jest bardzo higieniczne, a przede wszystkim wygodne. Krem nie pozostawia na twarzy tłustej powłoki, lecz w łagodny sposób matuje twarz - wygląda na naturalnie matową i wolną od nadmiaru sebum, a nie sztucznie zmatowioną. Kosmetyk nadaje się pod makijaż - nie zauważyłam, aby jakikolwiek fluid wyglądał lub zachowywał się gorzej po nałożeniu go na ten krem. Nawilża bardzo umiarkowanie. Według producenta można go stosować również w okolicach oczu (acz ja tego rozwiązania nie próbowałam, nie przekonuje mnie ono). Zapach tego kremu jest moim zdaniem nieprzyjemny, a właściwie to śmierdzi. Niby jest ziołowy, ale jakiś taki brzydki. Sądzę, że dla osób wybrednych lub wrażliwych na zapachy, ten będzie drażniący.
Składnikami aktywnymi kremu są:
- NAGIETEK LEKARSKI - ma działanie regenerujące, oczyszczające, dodatkowo przyspieszające odnowę naskórka.
- MYDLNICA LEKARSKA - zawiera saponiny, ułatwia wnikanie składników aktywnych głębiej do skóry.
- BIAŁA BRZOZA - jej działanie jest zbliżone do nagietka, zapewnia ochronę skóry podrażnionej.
Krem brzozowo-nagietkowy z betuliną
To dużo cięższa wersja, ewidentnie do stosowania na noc i tylko na noc (chyba, że ktoś chce się świecić jak latarnia przez cały dzień). Krem ma konsystencję masełka, jednakże, chociaż może sprawiać wrażenie potencjalnego zapychacza, absolutnie nie podrażnia ani nie wywołuje niespodzianek na twarzy. Jest bezpieczny dla cer kapryśnych i skłonnych do zapychania. Ciężko mi stwierdzić, czy rzeczywiście jakoś wybitnie radzi sobie z krostkami, bo od dawna mnie nie nękają (mam raczej problem ze skłonnością do kaszki niż wyprysków), natomiast wiem, że fantastycznie nawilża. Twarz po posmarowaniu jest po nim mocno tłusta (polecam spinać włosy na noc...), ale z rana jest świetnie nawilżona, gładka i niesamowicie milutka w dotyku. Zapach tej wersji również nie jest najprzyjemniejszy, ale już nie tak mocny jak w tym do stosowania na dzień.
Główne składniki aktywne:
- BETULINA - łagodzi stany zapalne i regeneruje tkankę skórną w wypadku jej uszkodzeń.
- NAGIETEK - ma działanie przeciwzapalne i chroniące, a także odżywia i oczyszcza, przywracając skórze równowagę.
Podsumowanie
Są to kremy na pewno warte uwagi, ze szczególnym uwzględnieniem wersji z betuliną. To ona najbardziej mnie oczarowała swoimi niesamowitymi właściwościami nawilżającymi. Uważam, że kremem tym powinny zainteresować się nie tylko osoby ze skłonnością do trądziku, lecz również osoby posiadające cerę tłustą i problematyczną, obawiające się niespodzianek - ten krem ich nie wywołuje, a jednocześnie doskonale pielęgnuje.
Słyszałam o nich. Na razie mam zapasy, które chce skończyć.
OdpowiedzUsuńHah, miałam lekki krem brzozowy oraz ten nagietkowy w słoiczku. Oba był dla mnie wielkimi hitami i chyba do nich powrócę :)!
OdpowiedzUsuńJa miałam jeszcze krem z siostrzanej marki, zielony normalizujący z Vianka. Jakoś te "lekkie" nie robią na mnie wrażenia, ale te cięższe słoiczkowe wersje są świetne! Na pewno prędzej czy później sięgnę po jakąś inną :D
UsuńNic z Sylveco nie próbowałam. Chociaż te kremy, i te od Vianek, bardzo mnie ostatnio ciekawią, bo cała blogsfera aż huczy :D I wypróbowałabym obie wersje, ten lekki na dzień, pod makijaż, i drugi na noc, bo uwielbiam mocne nawilżenie ;) Czasami kiedy moja cera była mocno przesuszona przed snem używałam maści z witaminą A :D Moja cera lubi mocne nawilżenie ;)
OdpowiedzUsuńVianka nie polecam - niestety nie nawilżają jakoś wybitnie, za to te z Sylveco (szczególnie z betuliną) świetnie :) Vianek ma za to cudne płyny do demakijażu!
UsuńWyglądają ciekawie, ale ja bym się bała uczulenia jak po ich kremie pod oczy takim niebieskim ;/
OdpowiedzUsuńNo niestety, to są kosmetyki w pełni naturalne, więc trzeba bacznie zwracać uwagę na skład, bo jedna pierdoła może uczulić. Ja na szczęście jestem wolna od alergii wszelakich, więc nie muszę się tym przejmować. Wiem o jakim kremie mówisz - dla mnie również był słaby. Nie podrażnił mnie, ale słabo nawilżał, więc również mnie nie przekonał.
UsuńMiałam jedynie próbki kremów tej marki. Ciężko mi zatem wypowiedzieć się odnośnie do działania.
OdpowiedzUsuńJuż dawno myślałam o przerzuceniu sie na pielegnacje naturalną. Chyba na zimę skuszę się na Twoje propozycje. Ty niedobra kobieto kusisz 😛
OdpowiedzUsuńWybacz :P Jest baardzo fajna, o ile się nie jest alergikiem - w końcu dużo rzeczy naturalnego pochodzenia, jak owoce czy warzywa, uczula. Koleżanki, którym polecałam ten zestaw, były równie zadowolone co ja (szczególnie z kremu z betuliną, tak jak ja).
UsuńMam porownanie do lekkiego brzozowego I brzozowy jednak lepiej u mnie działa na wypryski. Lekki nagietkowy dobrze się wchłania I nadaje się pod makijaż, zarówno taki zwykły jak i mineralny. Zapach rzeczywiście specyficzny.
OdpowiedzUsuńMnie ogólnie najbardziej urzekła wersja ciężka, na noc, z betuliną :)
UsuńUwielbiam kosmetyki tej firmy. Obecnie testuję pomadkę do ust o zapachu cynamonu :)
OdpowiedzUsuńDo ust pomadek od nich nie używam, stawiam na tańszą, a lepiej dostępną Alterrę z Rossmanna. Również naturalna :)
Usuńuuu przydałoby mi się cuś takiego :)
OdpowiedzUsuńNie są to jakieś drogie kosmetyki :)
Usuń