Po półtorej roku romansowania ze sprawdzonym rumiankowym żelem i paroma innymi klasykami od Sylveco, postanowiłam wprowadzić do swojej kosmetyczki coś z niedawnych nowości (proszę mnie nie oceniać, ileż można używać tego samego... poza tym, jakbym mogła, wypróbowałabym wszystkie kosmetyki świata - kto jeszcze tak ma, ręka w górę!). Tym sposobem w mojej łazience znalazły się dwa kosmetyki do pielęgnacji z Bielendy.
Seria Carbo Detox
Zaczęło się od jednorazowych maseczek węglowych, a obecnie w skład linii wchodzą już kosmetyki z praktycznie każdego rodzaju - peeling do ciała, żel pod prysznic, szampon, odżywka, maska do włosów, pasta do mycia twarzy, płyny micelarne i wreszcie żel do mycia twarzy i krem, na które ja postanowiłam się zdecydować. Oba produkty są skierowane do cery tłustej i mieszanej.
Oczyszczający żel węglowy do mycia twarzy
Muszę przyznać, że produkt ten jest bajerancki i cieszy oko dzięki swojemu kruczoczarnemu kolorowi. Konsystencję ma dosyć płynną, podczas mycia twarzy zmienia się w szarą pianę. Mile zaskoczył mnie jego zapach, który jest bardzo specyficzny, ale przy tym całkiem przyjemny. Żel nieźle oczyszcza, nie ściągając przy tym skóry. Niestety używając go należy solidnie uważać na oczy (czego ja przyzwyczajona do super delikatnego rumianki początkowo nie robiłam...), bo po kontakcie z nim szczypią niemiłosiernie i płaczą rzewnie nad swoim losem. Z kolei skład tego żelu jest bardzo średni, ale widziałam gorsze. Głównymi składnikami są:
- WĘGIEL AKTYWNY - posiada zdolność głębokiego oczyszczania skóry. Wchłania toksyny, martwy naskórek, nadmiar sebum oraz inne zanieczyszczenia z powierzchni oraz głębszych warstw skóry. Skutecznie oczyszcza zablokowane pory, wyrównuje koloryt skóry, zapobiega powstawaniu wyprysków.
- WITAMINA B3 - działa przeciwtrądzikowo, redukuje nadmierne wydzielanie sebum oraz wielkość porów, matuje błyszczącą cerę. Zapobiega powstawaniu przebarwień, regeneruje i wzmacnia skórę, podnosi jej odporność na uszkodzenia. Dobrze nawilża, poprawia jędrność i koloryt skóry (w składzie widnieje jako Niacinamde).
Składniki te znajdują się mniej więcej w połowie składu, otoczone głównie konserwantami i substancjami kondycjonującymi kosmetyk.
Skład: Aqua (Water), Glycerin, Sodium Cocoyl Alaninate, Acrylates Copolymer, Carbon Black, Niacinamide, Polysorbate 20, Triethanolamine, Disodium EDTA, Parfum (Fragnance), Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.
Nawilżająco–matujący krem węglowy do twarzy
Krem jest ciemnoszarego koloru, ma lekką żelową konsystencję i ten sam nietypowy, ale ładny zapach, co żel. Jeżeli chodzi o nawilżenie, to jest wystarczające, nie mogę się w tej kwestii absolutnie przyczepić. Z kolei na mat nie ma co liczyć, czekałam, patrzyłam, niczego nie zobaczyłam - ten krem po prostu nie matuje. Jednak co innego jest największą piętą achillesową tego kremu - choć producent deklaruje, że do produkt zarówno na noc, jak i na dzień, to zdecydowanie na dzień się nie nadaje. Niestety, ale twarz jest po nim poszarzała, wygląda bardzo niekorzystnie, jakby była zaniedbana. Ponadto, jeżeli nie rozsmarujemy go starannie, to nie tylko uzyskamy efekt ziemistej cery, ale także brudnej skóry, bo pozostawi brzydkie szare smugi. A miało być tak pięknie...
Skład, podobnie jak w wypadku żelu, nie zasługuje na oklaski, choć mogło być gorzej. Głównymi składnikami aktywnymi są:
- WĘGIEL AKTYWNY - posiada zdolność głębokiego oczyszczania skóry. Wchłania toksyny, martwy naskórek, nadmiar sebum oraz inne zanieczyszczenia z powierzchni oraz głębszych warstw skóry. Skutecznie oczyszcza zablokowane pory, wyrównuje koloryt skóry, zapobiega powstawaniu wyprysków.
- KWAS HIALURONOWY - to silny składnik nawilżający i przeciwzmarszczkowy, który ma zdolność penetracji do głębokich warstw skóry.
Skład: Aqua (Water), Triethylhexanoin, Persea Gratissima
(Avocado) Oil, Trehalose, Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride,
Stearyl Alcohol, Carbon Black, Panthenol, Allantoin, Sodium Hyaluronate,
Sodium Stearoyl Glutamate, Sodium Polyacrylate, Acrylates/C10-30 Alkyl
Acrylate Crosspolymer, Triethanolamine, Disodium EDTA, Phenoxyethanol,
Ethylhexylglycerin, DMDM Hydantoin, Parfum.
Podsumowanie
Zaciekawionym tą serią osobom mogę polecić żel, bo powinien się nieźle sprawdzić (a u niektórych może i nawet bardzo?), chociaż sama raczej poprzestanę na jednorazowej przygodzie. Krem natomiast odradzam, ponieważ jest on zwyczajnie niedopracowanym produktem, a jego stosowanie przynosi głównie rozczarowanie.
A wy miałyście coś już z węglowej serii? Jak ją oceniacie?
Mam tylko pastę węglową, którą bardzo lubię. ;)
OdpowiedzUsuńMnie seria niespecjalnie zachwyciła, żel może być, ale cudów nie ma ;)
UsuńJa używałam maseczek z tej serii i dla mnie były zbyt ściągające.
OdpowiedzUsuńMnie również nie porwały, tylko żel jest OK jak dla mnie.
UsuńCiekawa jest ta seria, u mnie jednak wypada bardzo przeciętnie. Nie szkodzi, ale i nie pomaga :) Zwyklaczki takie
OdpowiedzUsuńNo to podobnie jak u mnie :)
Usuńna krem na pewno się nie skuszę, ale żel myślę, że mogłby być dla mnie dobry :)
OdpowiedzUsuńNo, krem to niewypał, a z żelem można zaryzykować - jest okej, a nie kosztuje wiele, bo około 10-15zł (a jednak jest spory - 200 ml.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńMam maskę z tej serii i baaardzo ją lubię :)
OdpowiedzUsuń