Marka Lovely słynie z dobrych, a przy tym niedrogich, względem cen konkurencji, tuszów do rzęs. Ja sama lubię i polecam osławiony już Pump Up i mniej popularny, ale równie dobry Lash Extension. Ostatnio sięgnęłam po Envy Eyes i Lashmania, a dziś zrecenzuję pierwszy z nich.
Według producenta maskara ta posiada ultra czarny pigment, ale szczerze mówiąc nie zauważyłam, aby był on czarniejszy od innych klasycznych tuszów ;) Na dzień dzisiejszy jego cena regularna w Rossmannie wynosi 15.39 zł.
Niestety ten produkt mnie nie kupił, właściwie trochę go męczyłam, aż w końcu poddałam się i po zużyciu około 2/3 wylądował w koszu. Dlaczego? Cóż, było ku temu kilka powodów. Zacznę od tego, że aplikacja nie należy do najprzyjemniejszych. Szczoteczka jest bardzo niewygodna, nietrudno się nią boleśnie dziabnąć w powiekę, prawdę mówiąc pierwszy raz spotkałam się z takim dziwactwem. A nie wygląda wcale groźnie:
Innym problemem jest jego osypywanie się - bo choć górne rzęsy nawet po całym dniu pozostawały nietknięte, to na dolnych tusz kruszył się już po kilku godzinach, przez co rzęsy w tym miejscu były wyliniałe, a sama maskara, zamiast na oku, znajdowała się pod okiem.
Nie jest to jednak beznadziejny tusz, wbrew pozorom ma wiele zalet - ładnie rozdziela rzęsy, nie rozmazuje się przy delikatnym łzawieniu oczu (np. gdy są podrażnione przez wiatr czy jakiś paproch), a jednocześnie łatwo jest się go pozbyć w czasie demakijażu. Nie zostawia grudek, a oprócz wydłużenia rzęs, delikatnie je pogrubia. Nie odbija się na powiekach.
Wydaje mi się, że ta maskara dobrze się sprawdzi przede wszystkim tym osobom, które nie malują dolnych rzęs, a jedynie górne (a wiem, że są takie osoby). O ile przyzwyczaicie się do agresywnej szczoteczki ;)
A wy jaką maskarę możecie polecić?
A chętnie wypróbuje. Myślę, że otrzymam ładniejszy efekt pomalowanych rzęs niż jak dotychczas. Potrzebuje szczoteczki, która w miare rozdziela rzęsy :)
OdpowiedzUsuńMi się nie osypuje, ale fakt, że szczoteczka jest bardzo sztywna i dziabnięcie w oko boli :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie taka lekka formula, jednak ja wybieram korektory o bardziej zoltych tonach :D
OdpowiedzUsuńOj, chyba zagubiony komentarz nie do tego posta :D
UsuńU siebie nie zauważyłam żeby się osypywała, ale z resztą się całkowicie zgadzam. Już bardzo dużo razy skrzywdziłam nią moje oko.
OdpowiedzUsuńU mnie niestety tak, chyba, że zaaplikowałam ja tylko na górne rzęsy. Dziwactwo. Dziabie jak diabli!
UsuńNajgorzej jak wpadnie paproch. Ja trę oko do granic wytrzymałości,by potem chodzić z jednym pomalowanym okiem, a drugim nie :D
OdpowiedzUsuńHahaha :D
UsuńZ Lovely znam jedynie tę żółtą maskarę ;) Innych jakoś nie miałam chęci próbować ;)
OdpowiedzUsuńJa lubię, są tanie i dobre, ale niestety nie wszystkie :)
UsuńTej nie miałam, ale na aktualnie jeszcze panującej promce w Rossmannie kupiłam sobie klasyk Lovely z internetowych recenzji, tę żółtą, i to ją teraz będę testować :)
OdpowiedzUsuńOj, to nie dla mnie - osypywanie się przy soczewkach to zło!
OdpowiedzUsuń