Poprzednie palety z serii Carnival do mnie nie przemawiały, nie podobało mi się ich opakowanie, układ cieni, kolorystyka... Ale w tej zakochałam się od razu, A że zachwyty nad cieniami marki BPerfect Cosmeticsbyły zachęcające, to postanowiłam się skusić na tę paletę.Nie pokażę wam zbyt wielu swatchy, bo robienie ich jest męką pańską. Te cienie swatchują się tragicznie! To sprawiło, że bałam się jak będzie z makijażem, ale na szczęście to jedna z tych palet, której jakości swatche po prostu nie oddają.
Maty są dobrze napigmentowane, a praca z nimi jest łatwa. Nie robią plam, przy blendowaniu pigment nie wytrąca się nadmiernie, można je budować, dobrze się ze sobą łączą. Z kolei błyski mają nierówny poziom, cienie foliowe są naprawdę ładne, nie jest to może błysk na poziomie turbopigmentów lub cieni kryształowych glamshopu, ale wyglądają atrakcyjnie. Natomiast metaliki to dla mnie jakaś pomyłka, ani to błysk, ani cień matowy. Takie na wpół satynowe, moim zdaniem są niemiłosiernie nijakie i jest to najmniej lubiany przeze mnie rodzaj cieni w ogóle, a w przypadku tej palety stanowią jej główny mankament.
Atutem tej palety jest dla mnie to, że w przeciwieństwie do poprzednich wersji składa się tylko z samych cieni - bez produktów do konturowania twarzy, które były w mało uniwersalnych odcieniach. Natomiast kolorystyka cieni jest na tyle rozbudowana, że jest to fantastyczna paleta do zabawy makijażem - mnie obecnie wystarczą dwie kolorowe palety, aby w pełni zaspokoić moje makijażowe potrzeby - Jawbreaker marki Jeffree Star Cosmetics oraz właśnie BPerfect x Stacey Marie - Carnival III Love Tahiti Palette.
Paleta posiada kartonowe opakowanie z dużym lustrem. Zamyka się na magnes, a grafika jest egzotyczna, wakacyjna, doskonale współgra z szalonym wnętrzem palety.
A wy macie jakąs wersję palety Carnival?
Zapraszam was również na moje social media:
Boska paleta
OdpowiedzUsuńPiękna ta paleta :) Bardzo podobają mi się te wszystkie róże
OdpowiedzUsuńzofia-adam.blogspot.com