Kiedy kupiłam tę rozgwiazdę (oczywiście zrobiłam to ze względu na opakowanie, nie czarujmy się), to jeszcze nie zdawałam sobie sprawy z tego, że Fancy Handy to takie Makeup Revolution w świecie pielęgnacji. Innymi słowy nie jest to zawartość i jakość lepszych marek, choć opakowania bardzo starają się przekonać klientki, że jest inaczej...
Już podczas używania tego kremu zaczęłam szukać informacji na temat marki Fancy Handy. Okazało się, że to hiszpańska marka, która lubi kopiować opakowania innych koncernów. I tak oto jest cała gama produktów-kopii kosmetyków Tony Moly do pielęgnacji twarzy, widziałam też maski o opakowaniach niczym te w maseczkach marki Lush. Na początku tego chamskiego kopiowania nie zauważyłam, bo akurat Tony Moly nie ma w swojej ofercie kremu rozgwiazdy. Ale już krem pod oczy brzoskwinkę, bananowy krem do rąk czy pomidorową maskę do twarzy już owszem... I są to bardzo mocno kojarzące się z tą marką produkty przez ich charakterystyczne opakowania...
Fancy Handy - Starfish Eye Contour, Rozgwiazda, krem pod oczy z wodorostami
Ale już odkładając na bok tę wątpliwą kwestię inspiracja czy plagiat, krem już kupiłam, więc go przetestowałam. Jest to produkt Fancy Handy - Starfish Eye Contour, Rozgwiazda, krem pod oczy z wodorostami. I choć być może wygląda ten produkt uroczo, to jest to prawdziwa meduza w rozgwiazdowej skórze.
Opakowanie jest cudne, co tu dużo mówić. Choć przy tym cholernie niepraktyczne, tego też się nie da ukryć. Jest duże, bardzo duże, większe od dłoni. A przy tym wcale nie wybitnie pojemne, zawiera tylko 30 gramów produktu. No cóż, takie akurat fikuśne i wielkie, żeby leżało na toaletce i zwracało na siebie uwagę.
Krem ma żelową formułę, nieco lejącą. Jest bardzo lekki i szybko się wchłania. Ma intensywny, typowo perfumowany zapach, w mojej opinii drażniący. Dobrze sprawdza się pod makijaż - korektory ładnie się z nim stapiają. Gdzie w takim razie takim razie skrywa się ta meduza w rozgwiazdowej skórze? Otóż ten krem potrafi bardzo mocno podrażnić oczy. Pierwszy raz zrozumiałam to, kiedy nocowała u mnie siostra i sobie go użyczyła. Jest alergikiem i od razu po nałożeniu musiała zmyć ten krem, bo tak mocno podrażnił jej skórę, że aż oczy się jej zaszkliły.
Początkowo sądziłam, że po prostu ją coś uczuliło, bo ją uczula większość rzeczy na świecie (biedna jest). Jednak później zdarzyło się, że i mnie kilka razy podrażnił. Dlaczego? Nie mam pojęcia, nie była to kwestia reakcji na nowe kosmetyki, bo niczego nie zmieniałam w pielęgnacji, a stale używane produkty raczej nie bawiły się w rosyjską ruletkę z tym kremem - podrażnić czy nie podrażnić? Wydaje mi się więc, że to kwestia wody i kiedy myłam się cieplejszą wodą, a skóra była bardziej rozpulchniona, to krem ją podrażniał.
Kiedy sytuacja powtórzyła się trzeci raz, powiedziałam mu: a idźże w cholerę. Masz pielęgnować, a nie krzywdzić. Dziękuję bardzo za taką pielęgnację. I wylałam krem, a opakowanie wymyłam. Bo ładne. Niech chociaż ono służy. Kto wie, może wykorzystam je kiedyś do zdjęć, w końcu design jest taki insta-friendly...
Fakt, zawiera sporo wyciągów roślinnych - z korzenia myszopłocha kolczastego, ze skórki cytryny, z nawłoci pospolitej, ze spiruliny, z morszczynu pęcherzykowatego, z listownicy palczastej i alg Porphyra Umbilicalis - ale musi mieć też coś not-friendly dla skóry...
Skład: Aqua, Glycerin, Propanediol, Phenoxyethanol, odium Polyacrylate, Parfum, Hydrigenated Polydecene, Imidazolidinyl Urea, Carbomer, Xanthan Gum, Caffeine, ethylhexylglycerin, Trideceth-6, Ruscus Acukeatus Root extract, Disodium EDTA, Citrus limon Peel extract, Solidago Virgaurea extract, Gluconolactone, Spirulina maxima extract, Fucus vesiculosus extract, laminaria digitata extract, Porphyra umbilicalis extract, Ascophyllum nodosum extract, Sodium Benzoate, Potasssium Sorbate, Benziuc acid, Dehydroacetic acid, Calcium Gluconate, Tocopherol, Butylphenyl methylpropional, Linalool, Citronellol, Alpha-isomethyylionone, Eugenol, Geraniol.
Zapraszam was również na moje social media:
Bardzo często i te wyciągi roślinne potrafią uczulić, nigdy nie wiadomo. Szkoda, że podrażnia. Opakowanie ma niesamowite :)
OdpowiedzUsuńTylko że ja nie mam stwierdzonej żadnej alergii poza jadem owadów. Fakt, mogłabym uznać,że dostałam jakiejś, ale czytałam o tym kremie i on bardzo wiele osób podrażnia, więc wydaje mi się, że to coś innego lub może jakieś składniki roslinne z tego kremu podrażniają dopiero w połączeniu z innymi... Niemniej, dziwne jest to, że raz skóra reaguje, a raz nie.
UsuńPierwszy raz spotykam się z tą marką. Szkoda że krem ma tylko ładne opakowanie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNiestety. Również pozdrawiam:)
UsuńOpakowanie ciekawe, szkoda, że zawartość słaba ;)
OdpowiedzUsuńniestety :(
Usuńale dziwadło... MAKEUP REVOLUTION ja omijam...
OdpowiedzUsuńJa czasem coś kupię ;)
UsuńAż wstyd się przyznać, ale jeszcze nie słyszałam o tej firmie. Szkoda, że Cię podrażnił, bo miałam nadzieję, że pomoże pomimo, że jest to podróbka. Fakt, że opakowanie ładne i dobrze zrobiłaś zostawiając je :)
OdpowiedzUsuńA tam wstyd, w sumie nie jest to mocno znana marka, z tego co kojarzę, dopiero rok temu weszła na polski rynek :)
UsuńOj to bede ja omijac, sama mam wyjatkowo wrazliwe oczy i ich okolice wiec tym bardziej nie zaryzykuje ;)
OdpowiedzUsuńOj, to lepiej nie!
UsuńOpakowanie cudne, tylko szkoda, że wywołuje podrażnienia.
OdpowiedzUsuńNiestety
UsuńHmmmm mnie to opakowanie jakoś nie przyciąga. I bardzo dobrze, bo z tego co piszesz może narobić niezłego bałaganu na skórze;/
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Mnie się ono bardzo podoba :) Pozdrawiam :)
UsuńA jakie ma ładne opakowanie. ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że zawartość nie do końca ;)
UsuńTu niewątpliwie wiedzie prym opakowanie, ale jak zawsze jestem ciekawa zapachu.
OdpowiedzUsuńMnie się nie podoba, nie lubię takich agresywnych, typowo perfumowanych woni, ale to kwestia gustu :)
UsuńNigdy nie słyszałam o tej firmie, dlatego z wielką cieakwościa przeczytałam i wiem że nie kupię nic z tej firmy. Również jestem alergikiem, więc mogłoby się to źle skończyć. Ale opakowanie rzeczywiście super!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tylko ono :((
UsuńBardzo ciekawe opakowanie i przykuwające uwagę, może kiedyś go wypróbuję : )
OdpowiedzUsuńNie skuszę się na osobiste testy...
OdpowiedzUsuńKwestie wizualne produktów są ważne, ale nie stanowią priorytetu, a to jest kolosalna różnica :)
Pozdrawiam serdecznie!
To prawda... Również pozdrawiam :)
UsuńFajne:D
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie bardzo :))))
UsuńFakt, śliczne opakowanie. Szkoda, ze tylko opakowanie sie do czegos nadaje xd
OdpowiedzUsuńNo niestety... ;<
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńUsuwam spam, a już na pewno przy komentarzach, które są niemalże bezwartościowe :)
UsuńJa nie jestem fanką takich opakowań. Jestem w mniejszości, ale wolę klasyczne i praktyczne opakowania, niż takie wielkie i nieporęczne, w większości ciężko wybrać z nich produkt jak z tych jajek holika holika, chyba to był peeling. Byłam ciekawa jak się otwiera i jak krem wygląda w środku. Szału nie ma, jakoś byłam bardziej nastawiona na dziwactwa :D. Ja dopiero zaczynam przygodę z kremami pod oczy, kupiłam swój pierwszy. Mnie nie podrażnił. Jedyne co czasem źle działa mi na oczy to maseczki peel off, nie wiem z czego to wynika :)
OdpowiedzUsuńJa lubię ładne opakowania, ba, jestem w nich zakochana, im bardziej kiczowate, tym lepsze xD A co do ich użytkowości, to zależy, tu nie byłoby problemu z wydobyciem, ładne, a jednak poręczne opakowania ma też np. Tony Moly, bo często są ozdobne, ale jednak wciąż są to owalne, małe słoiczki, tylko np. w formie pomidora, pandy.
UsuńJa kremy pod oczy stosuję od początku studiów, bo niestety korektory lubią przesuszać mi tę okolicę, więc wychodzę z założenia, że lepiej zapobiegać niż potem leczyć :D
A też się swego czasu zastanawiałam co to za marka :D
OdpowiedzUsuńTo teraz już wiesz ;D
UsuńOpakowanie faktycznie jest bardzo urocze, ale zawartość do kitu. Podrażniania nie można wybaczyć!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie!
UsuńOpakowanie rozwala system ! <3 Mega mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńTeż bym pewnie kupiła ten krem, ze względu na opakowanie. Powiem szczerze, że w pierwszym momencie pomyślałam, że to właśnie jakaś nowość od Tony Moly. Szkoda, że podrażnia.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślałam w pierwszej chwili, gdy go zobaczyłam :)
UsuńMnie czasem coś podrażnia, jak mam właśnie świeżo umyta buzię. Szkoda, że ta rozgwiazda nie jest już taką gwiazdą w pielęgnacji
OdpowiedzUsuńMnie raczej nie, nie należę do wrażliwców i rzadko mi się to zdarza - a jeśli już to przy ostrych, oczyszczających maskach, z kremami nie mam problemów :(
UsuńFajnie wygląda, ale fakt, że uczula to nie dla mnie :( No i fakt, że nie przepadam za kopiowaniem produktów :(
OdpowiedzUsuńNo, ten akurat (chyba) nie jest skopiowany, ale gdy czytałam o marce i widziałam inne produkty... słabo :(
UsuńRzeczywiście opakowanie przyciąga wzrok! Pewnie sama bym je zakupiła jako miłośniczka wszystkiego co urocze i teraz bym żałowała, bo oczy akurat mam bardzo wrażliwe. Wielka szkoda, że takie szkody robi :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Aleksandra
No niestety, ja właśnie żałuję :( Również pozdrawiam!
Usuńpierwszy raz o tym kremiku slysze, trzeba przyznac ze oprawa graficzna opakowania 10/10
OdpowiedzUsuńz cala pewnoscia dobrze postapilas, ze zrezygnowalas z uzywania tego produktu
https://justemsi.blogspot.com/
Opakowanie rewelacyjne. Szkoda, że nie reszta.
OdpowiedzUsuń